3 czerwca 2009

O imprezie i scenie rodzimej


Ostatnią imprezę, mimo słabej frekwencji mogę zaliczyć do udanych. Możliwość dzielenia sceny z takimi wyjadaczami jak Mental i Zambon (Kukabara Soundsystem) czy Lunatic to naprawdę mocne przeżycie, tym bardziej dla ludzi takich jak my czyli dopiero stawiających pierwsze kroki w tym biznesie. Znów dużo się dowiedzieliśmy i zastanawiamy się kiedy nasza wiedza na temat imprez się nasyci. Chłonni jak gąbka i pokorni jak mnich obiecujemy: kiedyś będziemy lepsi od was! :P Cieszy też fakt że poznaliśmy nowych fajnych ludzi, których do tej pory nie ogarnęliśmy, np. ja w końcu mogłem poznać Party Crankera live, oraz Państwa SebastiAnów ;]

Zastanawia stan frekwencji, słaba promocja? Fakt spam sobie podarowaliśmy, ale od jakiegoś czasu przestał zdawać egzamin, poza tym wszystko po staremu plus profil na facebooku, którego do tej pory nie posiadaliśmy. Poza tym przychodzą mi do głowy tylko dwie możliwości. Albo gramy nudniej niż wcześniej, albo kryzys odbił się także na imprezowaniu. Przyznam szczerze że obie możliwości brzmią dla mnie drastycznie. No nic, będziemy próbować dalej.

Pisząc ten wpis dochodzę do wniosku że możliwe jest że młodzież cholernie się rozleniwiła. Bo przecież po co sprawdzić co się dzieje w mieście, najlepiej iść gdzieś gdzie idzie ktoś z większą inicjatywą (niekoniecznie wyobraźnią), a potem narzekać że jednak było słabo. Albo inaczej, narzekać że nic się nie dzieję, nie ogarniając żadnego portalu, gdzie takie informacje są, na który przecież wchodzimy dzień w dzień, szkoda że tylko po to żeby zobaczyć komentarz pod swoim zdjęciem. W Szczecinie dzieją się naprawdę fajne rzeczy, szczególnie w ostatnim czasie, wystarczy tylko click click.










Idąc dalej tym tropem rozleniwiliśmy się do tego stopnia że nie widzimy co gra się na naszym podwórku. Co więcej nie wiemy nawet że na zachodnim podwórku grają nasze rzeczy. Behemoth, Vader, Tomasz Stańko, Magda, Riverside, Skalpel, 3Channels/Catz'n'Dogs. Niezły wachlarz styli, a to i tak tylko Ci których znam i pamiętam. Światowy poziom, szkoda tylko że nie mamy siły nawet ściągnąć sobie ich empetrójki z neta. Mało?
Jak na 20-letnią aktywność eksportową muzyki naszego kraju to moim zdaniem całkiem spoko. Na naszej scenie funkcjonuje też wiele formacji jeszcze poza granicami nierozpoznawalnych, ale mają duże szanse by tak się stało. Alternatywne progrockowe kapele jak Perspecto czy Searching For Calm, cięższe The Black Tapes, bardziej ekstremalne No Time To Waste, Faust Again, kompletnie świrnięci Mitch&Mitch, indie rockowe Out Of Tune czy Rotofobia, taneczno-eletroniczne Kamp! czy Michell Phunk. Wymieniam tylko część tego co sam wybadałem, a i tak odnosze wrażenie że tylko w tym poscie każdy znalazłby coś dla siebie. Jesteśmy takimi "artystami", tacy "alternatywni", tak psioczymy na nieżyt naszej sceny... Jeżeli nie masz siły ruszyć dupy i samemu/ej coś znaleźć (przecież nie stworzyć coś własnego, bo to już zbyt duży wysiłek...) to znaczy, że nie zasłużyłeś/ na sztukę ludzi, którzy ciężko pracują nad swoją muzyką i reprezentują naszą rodzimą alternatywę, lub są do tego jak najbardziej gotowi.













0 komentarze:

Prześlij komentarz